• Wspomnienia o nauczycielach


          • JADWIGA CZEPULONIS (1913-2013) - nauczyciel naszej szkoły w latach 1947-1956

          • Urodziła się w miejscowości Dudzicze. W 1933 roku ukończyła Seminarium Nauczycielskie w Nieświeżu.

            Była nauczycielką w szkołach powszechnych w woje­wództwie nowogródzkim.

            W roku 1939 gromadziła polskie podręczniki i chroniła je przed władzami sowieckimi. W 1942 r. pod pseudonimem „Krystyna” była łączniczką AK, dodatkowo odpowiedzialną za organizację tajnego na­uczania.

            Wykształcona również w zakresie bibliotekoznawstwa. W latach 1959- 1968 kierowała Pedagogiczną Biblioteką Powiatową w Trzciance.

            Odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Odzna­ką TON. W 1971 r. otrzymała medal pamiątkowy „Za Zasługi w Rozwoju Oświaty i Kultury Powiatu Trzcianeckiego”


            Źródło: "Życie interesujących kobiet z Trzcianki i okolic - Prawdziwe historie" - Elżbieta Wiśnicka, Trzcianka 2018

          • ANDRZEJ JAGIEŁKA (1947-2019)- nauczyciel naszej szkoły w latach 1966-68

          • autor: Maria Jagiełka

            Pięknie być dobrym i mądrym człowiekiem. Takim był Andrzej Jagiełka. Z pasji i zawodu – lekarz weterynarii. Człowiek z sercem na dłoni, życzliwy, bardzo serdeczny, gawędziarz i dusza towarzystwa, zawsze z gotową anegdotką do sytuacji. Brał życie na poważne, ale też nie brakowało mu poczucia humoru i dystansu do samego siebie. Zwykł często mawiać, uśmiechając się przy tym znacząco do swoich bliskich, współpracowników i do świata: „Nic nie przeraża weterynarza”. I takie właśnie epitafium wyryte jest na jego pomniku w Pile.
            Doktor Andrzej Jagiełka był człowiekiem nietuzinkowym, z wysoką klasą. Elegancki i kiedy trzeba – w dresach. Miał wydeptaną ścieżkę do domu. Namiętnie czytał książki, będąc człowiekiem głęboko religijnym chętnie sięgał po „Gościa Niedzielnego”. Pasjonował się filmem, chętnie wybierał się z żoną Marylą na koncerty muzyki poważnej, do teatru na renomowane przedstawienia. Był bardzo rodzinny, wrażliwy – w ostatnie Walentynki obchodził 43 rocznicę ślubu, zdążył jeszcze – na krótko przed nagłą śmiercią - przynieść żonie 65 czerwonych tulipanów na jej urodziny. Pełno go w codzienności. W domu wciąż słychać jego głos kierowany do dzieci, żony: „A pamiętasz, jak ocaliliśmy pisklę jaskółki…”
            Dał się zapamiętać znajomym i tym wszystkim, którzy stanęli na Jego drodze życia. Pisał pamiętniki.
            Był kuźnią kadr dla pilskiej weterynarii – wielu nauczył zawodu, i tak się często zdarzało, że jego współpracownicy później otwierali albo prywatne lecznice albo piastowali funkcje kierownicze w lecznicach dla zwierząt w regionie.

            Urodził się 10 listopada 1947 r. w Trzciance, obecnie województwo wielkopolskie. W 1966 r. ukończył Liceum Pedagogiczne w Trzciance i przez dwa lata pracował jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Rychliku, pow. trzcianecki. Tytuł lekarza weterynarii uzyskał w 1974 r. na Wydziale Weterynarii Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Po odbyciu stażu w Powiatowym Zakładzie Weterynarii w Trzciance, rozpoczął pracę jako kierownik w Punkcie Weterynaryjnym w Jędrzejewie, pow. trzcianecki. W 1976 r. przeprowadził się wraz z żoną Marylą do Dębna, gm. Łobżenica, gdzie prowadził Specjalistyczny Punkt Weterynaryjny obsługujący Państwowy Ośrodek Hodowli Zarodowej w Dobrzyniewie. Tam zaraził się brucelozą.
            W 1980 r. został przeniesiony do pracy na stanowisko głównego specjalisty ds. rozrodu zwierząt w Wojewódzkim Zakładzie Weterynarii w Pile.
            W 1982 r. podjął pracę na stanowisku kierownika Lecznicy dla Zwierząt w Pile. Po dziesięciu latach Lecznica została sprywatyzowana i do 2001 r. był współwłaścicielem Lecznicy dla Zwierząt s.c. w Pile.
            W latach 2001 – 2005 był kierownikiem Punktu Weterynaryjnego przy Fermie Trzody Chlewnej w Wiesiółce, gm. Wałcz; następnie pracował jako inspektor ds. zwalczania chorób zakaźnych w Wałczu i w Czarnkowie.
            W 2013 roku przeszedł na emeryturę. Mimo choroby był człowiekiem bardzo aktywnym i oddanym ludziom.
            Został wykładowcą w Policealnej Szkole Weterynaryjnej i Technikum Weterynaryjnym w Centrum Kształcenia „Nauka” w Pile, a potem aż do śmierci nadzorował Lecznicę dla Zwierząt przy Rolniczym Kombinacie Spółdzielczym w Bądeczu.
            Pracując zawodowo stale pogłębiał swoją wiedzę weterynaryjną i chętnie przekazywał ją swoim kolegom. Miedzy innymi ukończył Studium Podyplomowe w Akademii Rolniczej we Wrocławiu i wiele kursów specjalistycznych w Centrum Doskonalenia Kadr Weterynaryjnych w Puławach. Prowadząc Lecznice był nazywany „kuźnią kadr” młodych lekarzy weterynarii.
            Był człowiekiem o wielkim sercu, sumienny, odpowiedzialny, posiadał umiejętności pracy w zespole. W latach 1984-1988 pełnił funkcję zastępcy przewodniczącego Rady Miasta Piły.
            Doceniano go w pracy samorządowej, społecznej na rzecz osiedla, jak i miasta Piły, skąd otrzymał wiele nagród i odznaczeń, między innymi medal Prezydenta miasta Piły „Zasłużony dla miasta Piły”; w1991 r. został uhonorowany złotą odznaką Polskiego Towarzystwa Higienicznego, w 2010 r. srebrną odznaką Polskiego Związku Pszczelarskiego.
            Mieszkał w Pile.
            Zmarł niespodziewanie w wieku 71 lat w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego 2019 roku na Oddziale Kardiochirurgii i Transplantologii Szpitala Klinicznego Przemienienia Pańskiego UM Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.

             

          • BOGDAN JURCZYŃSKI (1942-2009) kierownik szkoły w latach 1969-1973

          • Urodził się 19 stycznia 1942 r. w Czarnkowie.

            Ukończył w 1957 roku Szkołę Podstawową Nr.l w Trzciance. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczęszczał do Liceum Pedagogicznego w Trzciance, które ukończył w 1950 roku. Jako młodzie­niec ze względu na dobre warunki fizyczne (odpowiedni wzros) rozpoczął uprawiać nowe dyscypliny sportu jak piłka koszykowa, piłka siatkowa, piłka nożna oraz biegi średnie a nawet kolarstwo. Pracę zawodową rozpoczął jako nauczyciel w wiejskiej Szkole Podstawowej w Dzierżążnie Małym, następnie w Kuźnicy Czarnkowskiej i w Siedlisku. W 1969 roku został kierownikiem szkoły w Rychliku. W roku 1971 jako dyrektor szkoły przygotował nowy budynek do zajęć i zagospodarował sprzętem tzw. „pierwszego wyposażenia”. Po reorganizacji oświaty w 1973 r przeniósł się wraz z żoną do Stobna, gdzie kierował 3-oddziałową szkołą filialną.

            SZKOŁA NASZYCH DZIADKÓW, Wywiady uczniów z nauczycielami Gimnazjum 2 im. Ziemi Trzcianeckiej w Trzciance, Trzcianka, Maj 2006

             

            „Szkoła „z lamusa”

            Pan Bogdan Jurczyński (ur w 1942 r.) - emerytowany nauczyciel nauczania początkowego z szkoły w Stobnie opowiada mi o szkole sprzed wielu lat.

            Ile lat uczył pan w szkole?

            W  szkole przepracowałem 38 lat.

            Kształcił Pan wielu młodych ludzi, ale wcześniej musiał Pan zdobyć odpowiednią wiedzę. Czy pamięta Pan swój pierwszy dzień w szkole?

            Rozpocząłem naukę w 1948 roku.  Po ukończeniu edukacji w siedmioklasowej szkole podstawowej uczyłem się w Liceum Pedagogicznym w Trzciance. Potem były studia, ale pierwszego dnia, niestety nie pamiętam.

            Jaki był Pana pierwszy wychowawca?

            Swoją pierwszą nauczycielkę pamiętam doskonale. Była nią Pani Waśkowa. Swoje pierwsze lekcje już jako nauczyciel prowadziłem w ramach praktyk, pedagogicznej właśnie u Pani Waśkowej w klasie I szkoły ćwiczeń.

            Jak wyglądała szkoła w tamtych czasach?

            Była bardzo skromnie wyposażona: drewniane ławki dwu i więcej osobowe, liczydła, szafy. Elementarz i podręcznik do matematyki były czarno-białe.

            A jaki był wtedy program nauczania początkowego?

            Był inny niż obecnie. Wiadomości z przyrody występowały w ramach programu j. polskiego. Matematyka (arytmetyka) zawierała znajomości czterech działań w zakresie stu. W starszych klasach zakres liczbowy ulegał zwiększeniu. Były jeszcze takie przedmioty jak: rysunki, prace ręczne, śpiew i wychowanie fizyczne.

            Jakie istotne różnice zauważa Pan w szkołach, tej sprzed lat i obecnej?

            Różnice są ogromne. Obecnie jest duży wybór podręczników, zeszytów ćwiczeń. Kiedyś elementarz obowiązywał przez kilkadziesiąt lat. Teraz mamy wiele nowoczesnych pomocy naukowych: telewizory, radia, komputery. Do gier zespołowych używano kiedyś czarnych lub brązowych piłek z osobną dętką.

            Czy lubił Pan chodzić do szkoły w sobotę?

            W tamtych czasach nauka obowiązywała od poniedziałku do soboty włącznie. Bardzo się cieszyliśmy - w sobotę były 3 lub 4 lekcje.

            Czy w swojej pracy zawodowej wzorował się Pan na swoich nauczycielach?

            Oczywiście! Ukończyłem uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, ale w pracy zawodowej wzorowałem się na nauczycielach, którzy wykładali w liceum pedagogicznym. To oni nauczyli mnie metodyki prowadzenia lekcji z wielu przedmiotów.

            Jaki był autorytet nauczyciela wiele lat temu w porównaniu z dzisiejszym?

            Dawniej jak i obecnie spotyka się  nauczycieli z mniejszym lub większym autorytetem. Są bardzej lubiani.

            Czy to prawda, że niektórzy nauczyciele stosowali kary cielesne i czy doświadczył Pan tego na własnej skórze?

            Czasami stosowali, ale takich było niewiele. Najczęściej wymierzano kary kijem lub linijką. Mnie ona też nie ominęła. Właśnie w I klasie dostałem po łapach od swojej Pani.

            Jest różnica w zachowaniu wychowanków dawniej i obecnie?

            Właściwie niewielka. W „moich” czasach uczniowie uciekali z lekcji w starszych klasach, niektórzy w szkole średniej popalali papierosy czy używali mocniejszych trunków. Obecnie uczniowie bardzo wcześnie (oczywiście nie wszyscy) próbują zakazanych rzeczy. Doszły do tego niestety narkotyki.

            Czy pamięta Pan swojego najgorszego i najlepszego ucznia?

            Pamiętam ich wielu - tych dobrych i tych słabszych Jednak najbardziej utkwił mi w pamięci

            „super” uczeń. Świetny polonista, matematyk, sportowiec i bardzo dobry kolega. Nazywał się Zdzisław Mikucki i był uczniem Szkoły Podstawowej w Kuźnicy Czarnkowskiej. Pisał piękne wypracowania, a jedno z nich pamiętam do dziś. Opisywał w nim kolegę, który uratował mu życie podczas zabawy w żwirowni.

            Czy chciałby Pan zmienić coś w teraźniejszym szkolnictwie?

            Wiele lat przepracowałem w małych szkołach filialnych z klasami od I do IV w zawsze brakowało nowoczesnych pomocy naukowych i sprzętu sportowego. Byłoby bardzo dobrze, gdyby i małe szkoły mogły być nowocześnie wyposażone. Dobrze byłoby mieć swój własny autokar w którym dzieci mogłyby jeździć z opiekunami na wycieczki, do kina, teatru, na basen Ale to takie ciche moje marzenia. Zastanawiam się również czy gimnazja w obecnej postaci są konieczne?

            Dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy. Bardzo Panu dziękuję za tę rozmowę.

            Wywiad przeprowadził Sebastian Feciuch kl. I”

          • BARBARA WIŚNICKA (1950-1997) - dyrektor szkoły w latach 1991-1996

          • Urodziła się w Trzciance. W swoim rodzinnym mieście skończyła Szkołę Podstawową nr 2 i  Liceum Pedagogiczne. Następnie studiowała pedagogikę Uniwersytecie A. Mickiewicza w Poznaniu.

            Od zawsze chciała być nauczycielką w wiejskiej. Uzdolniona muzycznie – grała na mandolinie, gitarze i skrzypcach. Lubiła śpiewać i tańczyć.

            Pani Barbara swoją pierwszą pracę podjęła w małej wiejskiej szkółce w Sędzinach niedaleko Poznania, a następnie w Chełminku.

            W latach 80. XX wieku wróciła do Trzcianki i pracowała jako przedszkolanka w Państwowym Przedszkolu Gospodarstwa Rolnego. W 1991 r wystartowała w konkursie na dyrektora Szkoły Podstawowej w Rychliku i do roku 1996 pracowała na tym stanowisku.

            Praca była jej pasją. Uwielbiała dzieci, a one odwzajemniały to uczucie. Miała mnóstwo pomysłów, np. kiedy zaplanowała lekcję w terenie, a w tym czasie lało jak z cebra, razem z uczniami ubierała na buty worki i spacero­wali w deszczu.

            Cieszyła się z każdego dodatkowego grosza pozyskanego dla szkoły. Zależało jej aby rychlickie dzieci zobaczyły Polskę, stąd liczne wycieczki krajoznawcze. W Rychliku organizowała kolonie dla dzieci z biedniejszych rodzin.

            Była pozbawiona uprzedzeń, równo traktowała wszystkich bez względu na pochodzenie, wiek czy kolor skóry. Była za to uczulona na niesprawiedliwość i od razu stawała po stronie tych słabszych. Oprócz dyrektorowania uczyła historii. Miała dużo planów zawodowych i pomysłów na rozwój wiejskiej szkoły, jednak choroba a potem śmierć wszystko zabrała.

            Mimo wielu życiowych problemów była bardzo pogodną osobą. Przede wszystkim odważna i niezależna. Biorąc rozwód w latach 80. XX wieku wiedziała, że nie będzie jej łatwo. W tamtych czasach kobiety często trwały w nieszczęśliwych związkach, bojąc się niepewnej przyszłości, pogorszenia sytuacji finansowej i osamotnienia. Swym córkom stworzyła ciepły, spokoj­ny i bezpieczny dom, w którym chętnie przesiadywali znajomi, zajadając się najlepszymi na świecie kanapkami z pomidorem, ogórkiem, rzod­kiewką i górą szczypiorku. Mimo natłoku pracy i konieczności dora­biania pieczeniem ciast i pracą na koloniach, aktywnie uczestniczyła w życiu swych dzieci. Codziennie wpa­jała im, jak ważna jest nauka, konsekwentnie pilnowała zadań domowych i pomagała w rozwiązywaniu tych trudniejszych.

            Na życie patrzyła optymistycznie, wierząc, że wszystko się dobrze ułoży.

            Źródło: "Życie interesujących kobiet z Trzcianki i okolic - Prawdziwe historie" - Elżbieta Wiśnicka, Trzcianka 2018

          • AGNIESZKA PIĘTA (SZCZYGIEŁ) (1962-2013) - nauczyciel naszej szkoły w latach 1981-1983

          • Urodzona w Trzciance. Absolwentka wydziału pe­dagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej UAM. Na­uczycielka traktująca swój zawód jako misję, przedłożyła pracę z dziećmi nad karierę naukową. Uczyła w Szkołach Podstawowych w Rychliku, filii trzcianeckiej SP nr 2, oraz nr 81 i 71 w Poznaniu.

            Kiedy choroba uniemożliwiła jej pracę w szkole, wraz z mężem odrestaurowali zabytkową gorzelnię w Połajewie, adaptując ją na restaurację z ambicjami artystycznymi. Sztandarowymi projektami prowadzonej przez nią Gorzelni 505 były: cykl „Opera na Wsi”, koncerty noworoczne, biesiady dudziarskie, a także prezentacje małych form teatralnych, koncerty i recitale oraz weekendowe spotkania promujące kuchnie i kultury narodów świata. Już po roku działalności otrzymała nagrodę dziennikarzy powiatu czarnkowsko-trzcianeckiego.


            Źródło: "Życie interesujących kobiet z Trzcianki i okolic - Prawdziwe historie" - Elżbieta Wiśnicka, Trzcianka 2018

          • MARIAN JASKUŁA (1946-2021) - nauczyciel naszej szkoły w latach 1965-1972

          • W latach 1965 -1972 pracowała jako nauczyciel w szkole w Rychliku, a od 1972 roku w szkole w Dzierżąźnie Wielkim.

            Na emeryturze był członkiem zespołu “Niezapominajki” działającego przy Zarządzie Oddziału Okręgowego Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Pile. Pan Marian był duszą muzyczną zespołu. Akompaniował śpiewającym paniom na akordeonie. Był miłą i sympatyczną osobą.